Szarość zasłoniła czerń
Całe to zbiegowisko koło trupa
Patrzą patrzą
Jednak to nie pomoże
Dlaczego Dlaczego
Pytają siebie
A płynna ciecz przesuwa się po chodniku
Tocząc walkę z kamyczkami
Tak zimno bardzo zimno
Daleko od domu
Ale blisko NIEJ
Tylko tego chciał
Zamykając oczy widzieć jej twarz
Skąpaną w świetle księżyca
Szeptać i przytulać
Chciał tylko ją kochać
Ona uciekała uciekała
Za daleko by ją dogonić
Nie starczyło mu oddechu
Zabrała cały tlen
Zostawiła tylko powody i
Ziemie na której przyszło mu zginąć
Z jej obrazem w myślach
Zapachem i dotykiem dłoni w sercu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz